Menu Zamknij

Palący problem rozwoju infrastruktury telekomunikacyjnej

Jeszcze kilka lat temu na branżowych konferencjach telekomunikacyjnych bardzo poważnie dyskutowano o tym, czy zwykły użytkownik Internetu jest w stanie “skonsumować” łącze o przepływności 100 Mb/s. I rzeczywiście, taka prędkość mogła wydawać się mocno nadmiarowa w sytuacji, gdy warunkiem uzyskania dotacji unijnej na budowę sieci internetowych ostatniej mili w perspektywie unijnej na lata 2007-2013, która realnie była realizowana do 2015 r., było zobowiązanie operatora, że zapewni prędkość 2 Mb/s. Dzisiaj 100 Mb/s to z reguły najniższa z opcji w ofercie operatorów, a w reklamach promują oni głównie łącza gigabitowe.

Dyskusje związane z tym czy warto inwestować w rozwój infrastruktury telekomunikacyjnej, czy tylko ją modernizować, były prowadzone od kiedy pamiętam, a z branżą telekomunikacyjną związany jestem od 20 lat. W takich debatach mało kto zakładał, że rozwój gospodarczy i technologiczny będzie następował tak szybko, a już zupełnie nikt nie mógł przewidzieć pandemii koronawirusa. To wszystko spowodowało, że dziś znów największym wyzwaniem jest brak wystarczającej pojemności sieci. I staje się to coraz ważniejsze, jeśli infrastruktura telekomunikacyjna ma wypełniać swą służebną rolę wobec biznesu, oświaty czy telemedycyny, uwzględniając w tym aspekt cyberbezpieczeństwa – zwrócił uwagę Krzysztof Witoń, prezes IPT Fiber, spółki z grupy kapitałowej InPhoTech podczas jednego z paneli dyskusyjnych w trakcie jubileuszowego XXX Forum Ekonomicznego w Karpaczu, który odbywał się w dniach 7-9 września 2021 roku.

fot. PAP

Co dziś ogranicza rozwój infrastruktury telekomunikacyjnej? Zdaniem uczestniczącego w panelu Andrzeja Abramczuka, prezesa Netii jest to nadmiar regulacji obowiązujących na rynku telekomunikacyjnym i „papierologia”. Jego zdaniem zbytnie nagromadzenie procedur i zezwoleń potrafi wydłużyć proces modernizacji i budowy infrastruktury krytycznej dla działania nowoczesnych sieci. – Dopiero na końcu mamy światłowód, który trzeba położyć. Długość procesu inwestycyjnego, wielość procedur, powodują, że układanie kilometra światłowodu może trwać czasami i 18 miesięcy – zwrócił uwagę prezes Abramczuk.

Są jednak i lepsze wiadomości dla operatorów chcących inwestować w nowoczesną infrastrukturę, która ma sprostać przyszłym wyzwaniom, a której potrzebować będą nie tylko klienci indywidualni, ale i Inteligentne Miasta czy Przemysł 4.0. Przede wszystkim dysponujemy coraz lepszymi rozwiązaniami technologicznymi i to na miejscu w Polsce. Krzysztof Witoń przypomniał, że w sierpniu grupa InPhoTech wraz z firmami Orange Polska i Infinera przeprowadziła z sukcesem testy rozwijanego przez nią światłowodu wielordzeniowego, który to był w stanie przenieść transmisje z punktu A do punktu B z szybkością 11,2 terabitów na sekundę.

 – I co niezwykle istotne, na tę technologię mamy patenty w Japonii i w Polsce, a w ostatnich tygodniach dostaliśmy decyzję o zamiarze udzielenia patentu w USA. Teraz przystępujemy do komercjalizacji tego rozwiązania. W budowanym przez nas centrum B+R w Lubartowie będzie produkowany światłowód wielordzeniowy. Na początek będzie to około 150 tys. km włókna światłowodowego rocznie – poinformował Krzysztof Witoń.

Andrzej Abramczuk za pozytywne uznał, że operatorzy coraz chętniej ze sobą współpracują w zakresie wzajemnego wykorzystywania infrastruktury, a przy okazji jest ona budowana przez podmioty świadczące usługi czysto infrastrukturalne, które udostępniają ją wszystkim zainteresowanym w modelu hurtowym. To pozwala zoptymalizować inwestycje, a dodatkowo dzięki wsparciu ze środków unijnych rozwój infrastruktury światłowodowej nabiera tempa. Zaznaczył jednak, że jest przeciwnikiem tego, aby taką współpracę wymuszać regulacjami. – Taką współpracę wymusi sam rynek – podkreślił Andrzej Abramczuk.

Dla mnie pozytywnym aspektem generalnie przykrych doświadczeń pocovidowych jest to, że wiele osób, w tym decydentów, zobaczyło, że infrastruktura szerokopasmowa wymaga dalszych inwestycji. Wcześniej bowiem mogli uważać, że dostęp do Internetu jest w miarę dobrze “ustawiony” i spełnia on przewidzianą dla niego rolę w gospodarce. Aby zrozumieć, co nas czeka w przyszłości, trzeba brać pod uwagę tempo rozwoju nie tylko aplikacji, ale zastanowić się nad tym, że niektóre transmisje satelitarne i analogowe, przejdą do sieci 5G – zauważył Krzysztof Witoń. Dodał, że jest on optymistą jeśli chodzi o dalszy rozwój sytuacji i wierzy, że operatorzy podejmą współpracę, by w przyszłości razem rozwijać infrastrukturę telekomunikacyjną, która sprosta wymaganiom czekającym gospodarkę i szybko rosnącym potrzebom w zakresie transmisji danych. .

Andrzej Abramczuk za niezbędne uważa natomiast podjęcie konkretnych działań, które proces budowy tej infrastruktury przyspieszą.

Po pierwsze, konieczne jest zdjęcie regulacji i biurokratyzacji w całym procesie. Po drugie – zbudowanie w realnym dialogu między wszystkimi stronami – tak beneficjentami rozwiązań jak i dostawcami – pewnego ekosystemu, który będzie stymulować wzrost potrzeb na 5G. Po trzecie – określenie priorytetów, czy i jak rozwijamy 5G w transporcie, pod sztuczną inteligencję, Przemysł 4.0 lub edukację. Musimy się skupić na kilku konkretnych wyzwaniach i do nich dopasować model rozwoju. Jak będziemy próbować łapać wszystkie sroki za ogon, nic z tego nie wyjdzie – mówił prezes Netii.

fot. PAP